Witajcie !
Od naszego pobytu w Karpaczu już trochę minęło ale dopiero teraz miałam czas zebrać się i napisać post gdzie nocowaliśmy i co udało nam się zobaczyć. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam na krótką recenzję z trzydniowego pobytu w Karpaczu.
NOCLEG W KARPACZU
Zatrzymaliśmy się pensjonacie "Karkonoskie Namaste" położonym na uboczu Karpacza, 10 minut spacerkiem do centrum deptak. Nowy obiekt, urządzony w świetnym stylu. Nocowaliśmy w pokoju typu studio. Ogromne wygodne łóżko plus łazienka z prysznicem. Codziennie rano mogliśmy cieszyć się pyszną kawą z ekspresu oraz pysznym śniadaniem w formie bufetu. Obiekt prowadzi małżeństwo, w który wkładają całe swoje serce. Czułam się tam cudownie, dodatkowo wieczorem mogliśmy cieszyć się seansami w Saunie oraz grocie solnej. Cisza i spokój ! Perfekcyjne miejsce do wypoczynku.
Polecam Was korzystać z portali z noclegami.
Polecam Was korzystać z portali z noclegami.
DZIKI WODOSPAD
Po przebudzeniu i śniadaniu wybraliśmy się na zwiedzanie okolicznych atrakcji, które oferuje Karpacz. Pierwszym punktem był spacer przez Park przy zaporze Łomnica, a później spacer dalej w kierunku Dzikiego Wodospadu. Kierowaliśmy się w kierunku wyciągu Biały Jar. Na górę można wjechać wyciągiem lub przejść się spacerkiem, myśmy wybrali drugą opcję i po 15 minutach byliśmy przy wodospadzie na miejscu. Bardzo urokliwe miejsce, kojarzy mi się z zaporą w Wiśle Malinka.
Z góry widok na Hotel Gołębiewski, który owszem robi wrażenie na tle gór, ale do mnie niestety nie przemawia.
Kolejnie udaliśmy się już w kierunku centrum Karpacza, gdzie weszliśmy na obiad a później jeszcze dłuższą chwilę spacerowaliśmy deptakiem.
W tym poście możecie, przeczytać gdzie warto zjeść w Karpaczu !
WEJŚCIE NA ŚCIEŻKĘ
Kolejny dzień i kolejne nowe wyzwanie. Drugiego dnia po obfitym śniadaniu wyruszyliśmy podbijać Śnieżkę. Po przeczytanych opiniach, postanowiliśmy iść szlakiem czarnym - który jest najszybszy ale i najmniej atrakcyjny. Z tego względu, że gdybyśmy wybrali żółty lub zielony szlak, szli byśmy z ogromnym tłuem ludzi jakie właśnie w tym dniu wybrały te szlaki. To był strzał w dziesiątkę ponieważ wyszliśmy w spokoju, mijało nas jednie kila osób. Droga z początku łagodna, póżniej trzeba się trochę napocić. Po wejściu na szczyt, trochę spodziewałam się ładniejszych widoków, ale chyba jestem niestety przyzwyczajona do wysokich gór i te były o wiele mniejsze - ale to nie skreśla tego, że warto się tam udać. Zawsze po takiej wędrówce mam ogromną satysfakcję, że dałam radę ,mogłam cieszyć się spędzonym czasem z ukochanym i podziwiać widoki. Później schodziliśmy szlakiem zielonym aż do świątyni Wang. Poniżej cała relacja z naszej wędrówki.
ŚWIĄTYNIA WANG
Po odpoczynku udaliśmy się dalej w kierunku Hotelu Gołębiewski, aby dotrzeć do świątyni Wang. Kolejne 30 minut powolnym spacerkiem i dotarliśmy w końcu na miejsce. Świątynia zapiera w dech. Architektura przypomina mi skandynawski styl. Warto wejść do środka. Wokoło można pospacerować i odpocząć na ławeczkach. Przed świątynią znajduje się parę lokali gdzie możecie coś przekąsić jak i zakupić coś z przydrożnych straganów.Z góry widok na Hotel Gołębiewski, który owszem robi wrażenie na tle gór, ale do mnie niestety nie przemawia.
Kolejnie udaliśmy się już w kierunku centrum Karpacza, gdzie weszliśmy na obiad a później jeszcze dłuższą chwilę spacerowaliśmy deptakiem.
W tym poście możecie, przeczytać gdzie warto zjeść w Karpaczu !
WEJŚCIE NA ŚCIEŻKĘ
Kolejny dzień i kolejne nowe wyzwanie. Drugiego dnia po obfitym śniadaniu wyruszyliśmy podbijać Śnieżkę. Po przeczytanych opiniach, postanowiliśmy iść szlakiem czarnym - który jest najszybszy ale i najmniej atrakcyjny. Z tego względu, że gdybyśmy wybrali żółty lub zielony szlak, szli byśmy z ogromnym tłuem ludzi jakie właśnie w tym dniu wybrały te szlaki. To był strzał w dziesiątkę ponieważ wyszliśmy w spokoju, mijało nas jednie kila osób. Droga z początku łagodna, póżniej trzeba się trochę napocić. Po wejściu na szczyt, trochę spodziewałam się ładniejszych widoków, ale chyba jestem niestety przyzwyczajona do wysokich gór i te były o wiele mniejsze - ale to nie skreśla tego, że warto się tam udać. Zawsze po takiej wędrówce mam ogromną satysfakcję, że dałam radę ,mogłam cieszyć się spędzonym czasem z ukochanym i podziwiać widoki. Później schodziliśmy szlakiem zielonym aż do świątyni Wang. Poniżej cała relacja z naszej wędrówki.
SCHRONISKO SAMOTNIA
Po schodzeniu szlakiem zielonym mijaliśmy Dom Śląski, który nie robił na mnie kompletnie żadnego wrażenia oraz Schronisko - Strzecha Akademicka. Kierowaliśmy się w dół, aby dojść do Schroniska Samotnia i to był nasz kolejny punkt tej wyprawy. Bardzo chciałam zobaczyć to miejsce i udało się ! Jeziorko na środku w górach, coś jak morskie Oko. Można usiąść i chillować. Spójrzcie poniżej.
W sumie przebyliśmy 21 km w około 5 godzin. Później wieczór spędziliśmy na kolacji i relaksie w SPA. Kolejnego dnia po śniadaniu wyruszyliśmy już w drogę powrotną. Polecam się wybrać do Karpacza,, choćby na jeden lub dwa dni. Warto wejść na Śnieżkę, pokosztować regionalnych potraw i rozkoszować się spokojem i ciszą. Podróż zaliczam do jak najbardziej udanych.
Mieliście być okazję w Karpaczu ? Koniecznie dajcie znać poniżej.
Pozdrawiam Kasia